Atak na Izrael. "Blisko połowa rakiet była uszkodzona"
W nocy z soboty na niedzielę, z 13 na 14 kwietnia Iran wystrzelił w kierunku Izraela ponad 300 rakiet i dronów. Rannych zostało 12 osób, w tym siedmioletnie dziecko. Izraelska armia poinformowała, że przechwycono prawie 99 proc. pocisków. Obrona Izraela, wspierana przez Stany Zjednoczone i Jordanię, zestrzeliła 120 rakiet balistycznych i 30 manewrujących, a także ponad 170 dronów.
Atak Iranu był odpowiedzią na zniszczenie przez siły izraelskie konsulatu irańskiego w Damaszku, w którym zginął dowódca brygady Al-Kuds Reza Zahedi i kilku jego wysokich rangą współpracowników. Brygady Al-Kuds są częścią irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.
Iran przeprowadził atak odwetowy na Izrael
Według analityka wojskowego prof. Michaela Clarke'a, duża część irańskich rakiet balistycznych została wystrzelona w stronę bazy lotniczej Nevatim, skąd 1 kwietnia samoloty wystartowały, aby zaatakować konsulat Iranu w Damaszku. Siły Obronne Izraela zgłosiły niewielkie uszkodzenia bazy.
Rakiety balistyczne były bronią, za pomocą której Irańczycy chcieli się przebić przez izraelską obronę. Atakowali z wielu kierunków, ponieważ systemy obronne są w stanie poradzić sobie tylko z określonym obszarem ostrzału, chociaż możliwości Izraela zostały zwiększone dzięki pomocy Amerykanów oraz Brytyjczyków.
"Eksplodowała przy starcie albo uległa awarii"
Amerykańscy urzędnicy stwierdzili w rozmowie z dziennikiem "The Wall Street Journal", że Iran wystrzelił od 115 do 130 rakiet balistycznych. Jak zaznaczyli, udało się przechwycić tylko połowę z nich. Reszta nie doleciała do celu. Blisko 50 proc. rakiet wystrzelonych przez Iran albo eksplodowała przy starcie, albo uległa awarii podczas lotu.
– To tyle, jeśli chodzi o potencjał Iranu w zakresie rakiet balistycznych – skomentował jeden z amerykańskich urzędników.